Grolsch ArtBoom Festival: Nowa Huta błyszczy
Grolsch ArtBoom Festival ma ambicję, by zaproszeni w tym roku artyści przepracowywali historię, tradycję i tożsamość Nowej Huty i jej mieszkańców. Dobrze pokazuje to projekt Markiza, czyli odnowienie od lat niedziałającego neonu.
Wielu już zapomniało, dlaczego ten świetlny napis wisi właśnie w tym miejscu. W czasach PRL-u na rogu pl. Centralnego i os. Centrum A mieściła się cukiernia o tej samej nazwie. To właśnie ją reklamował świecący kolorem obraz. Wraz z zamknięciem lokalu przestała błyszczeć neonowa postać damy w balowej sukni.
Na niedziałający od lat świetlny obraz zwrócili uwagę Paulina Ołowska oraz kurator projektu Wojciech Szymański. W ramach Grolsch ArtBoom Festivalu postanowili go odnowić. Artystka znana jest z podobnych akcji. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie dzięki jej akcji odnowiono neon Siatkarka przy pl. Konstytucji w Warszawie.
Od wtorkowego wieczoru nowohucki neon znów błyszczy. Twórcy projektu wykonali ogromną pracę, by przywrócić oryginalny wygląd i kolorystykę świecącego obrazu ? zaglądali do archiwów, przejrzeli stare zdjęcia i dawne gazety, rozmawiali z administracją budynku, wreszcie przepytywali nowohucian. To próba ocalenia wspomnień o przestrzeni miasta, rekonstruowanie ważnych dla dzielnicy wątków w jej historii. Przecież Nową Hutę nazywano miastem neonów, najbardziej rozświetlonym miastem w Polsce. To miał być symbol nowoczesności – jakby w kontrze do prastarego Krakowa. Dziś z tej historii pozostały tylko okruchy. A szkoda, bo neony to dzieła nieraz bardzo wysokiej klasy artystycznej. Markizę zaprojektował prawdopodobnie nieżyjący już znany grafik Witold Skulicz, twórca Międzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie (dawniej odbywającego się jako biennale).
Ale artboomowa akcja ważna jest także dlatego, że dziś nie tylko w Polsce, ale i na świecie, obserwujemy trend do przypominania i dyskutowania o wielkich tradycjach artystycznych lat 50., 60. i 70. Co więcej, to właśnie stare neony stają się jednym z najciekawszych punktów tej toczącej się od niedawna rozmowy. W niektórych miastach planuje się nawet powstanie Muzeum Neonów. To dowód, że twórcy nowohuckiego projektu rewitalizacji Markizy mają wyczucie czasu.
Ale to działanie jest również ważnym głosem o gentryfikacji, pozbawianie dzielnic ich pierwotnego charakteru, wyrugowywanie z centrów miast nie tylko ich dawnych mieszkańców, ale i miejsc, w których spędzali czas, czy małych zakładów rzemieślniczych. W to miejsce pojawiają się hotele i banki. To otwarte pytanie o przyszłość Nowej Huty, która po prostu staje się modnym obszarem Krakowa.
Ale Markiza jest też tym punktem w przestrzeni miejskiej, który budzić ma pozytywne emocje, skupiać lokalną społeczność wokół historii i wspomnień, zwracać uwagę mieszkańców na artystyczne tradycje dzielnicy, przypominać o tym, jak ważna jest jakość przestrzeni publicznej.