Do dyżurnego Straży Miejskiej zatelefonował zdenerwowany mężczyzna, twierdząc, że przy ulicy Kocmyrzowskiej, w wodzie, na wysokości starego młyna, znajduje się kobieta.
Kiedy patrol podjechał w to miejsce, kobieta siedziała już na brzegu i twierdziła, że wpadła do wody przypadkowo, a potem nie mogła się z niej wydostać (miała dreszcze i chciała umyć ręce). Strażnicy pomogli jej przejść w bezpieczne miejsce, z dala od brzegu. Ale jej zachowanie (nerwowość i problemy z komunikacją) oraz stan w jakim się znajdowała, spowodowały, że natychmiast wezwano na miejsce pogotowie ratunkowe. W krótkiej rozmowie ze strażnikami, kobieta stwierdziła tylko, że ? nawet nie potrafię się utopić ? .
Na miejscu interwencji cały czas znajdował się świadek zdarzenia, który opowiedział funkcjonariuszom, że widział jak kobieta wskoczyła do wody, ale nie mogła odpłynąć, bo przeszkadzały jej gałęzie znajdujące się przy brzegu i w wodzie. Dla mężczyzny było jasne, że desperatka chciała się utopić. Pogotowie ratunkowe zabrało wycieńczoną kobietę do Szpitala im. Rydygiera, na obserwację.
Dyżurny Straży Miejskiej, otrzymał zgłoszenie dotyczące rannej kuny, która leży w pobliżu posesji, przy ulicy Senatorskiej. Natychmiast podjął, niestety bezskuteczną próbę telefonicznego poinformowania o zdarzeniu: Zarząd Okręgowy Polskiego Koła Łowieckiego, a także weterynarzy powiatowych i inspektorów. Dyżurny skontaktował się więc z firmą Kaban, której pracownik przyjechał na miejsce i zajął się ranną kuną.
W osiedlu Kolorowym, w Nowej Hucie, strażnicy miejscy dokonali kontroli posiadania koncesji na sprzedaż alkoholu, w jednym ze sklepów spożywczych. Okazało się, że pozwolenie wygasło dzień wcześniej, co nie przeszkodziło obsłudze sklepu nadal sprzedawać napoje alkoholowe. Kierownik sklepu oświadczył, że placówka wystąpiła o przedmiotowe zezwolenie, jednak po wykonaniu telefonu do właściciela sklepu zmienił zdanie i zdecydował o natychmiastowym usunięciu towaru z półek sklepowych.
Strażnicy miejscy udzielili nad ranem pomocy 80 ? letniej kobiecie, która boso i w szlafroku spacerowała ulicą Cieślewskiego. Kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, staruszka leżała na trawniku, na rozłożonym kocu. Ponieważ była przemarznięta, udzielili jej pierwszej pomocy i wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe. W trakcie oczekiwania na przyjazd karetki, starsza pani stwierdziła, że ? została porwana. Pogotowie ratunkowe zabrało ją do Szpitala Wojskowego przy ulicy Wrocławskiej. Po rozmowie z mieszkańcami, okazało się, że mieszka w jednym z bloków sama, a mieszkanie jest otwarte. Przybyła na miejsce Policja zabezpieczyła lokal.
źródło Straż Miejska Miasta Krakowa
Straż Miejska ? Na każde wezwanie ?
