Ciężko jest zrecenzować album, który zawiera 5 numerów, z czego jeden jest coverem, ale jak trzeba to trzeba i wcale nie, dlatego, że to odgórny nakaz, lecz dlatego, że jakaś wewnętrzna siła zmusza do napisania i mam nadzieję, zachęcenia Was do bliższego zapoznania się z zespołem Metanoia.
Choć nie wiem to znaczy nazwa Metanoia to wiem, co znaczy usłyszeć zespół o takiej nazwie ? konkretne rockowe granie! Piosenek może i niewiele, ale za to, jakie! Na ?Epi? znajdziemy dwa mocniejsze uderzenia ?Flood? oraz ?Przedmieścia?, dwie ballady ?Other time?oraz akustyczny ?Golden Child? oraz bardzo dobrze zagrany cover ?Norwegian Wood?. Wróćmy jednak do początku płyty, czyli utworu ?Flood?, gdyby tylko po tym numerze ktoś mi powiedział, że Metanoia to Polski zespół to bym go wyśmiał, mało tego być może porównałbym wokalistę do Eddie?go Vedder?a (wok. Pearl Jam). Mocny, świetnie brzmiący po angielsku głos Tomasza Raczyńskiego może zmylić. Bardzo dobrze, że w kolejnej piosence pt. ?Przedmieścia? grupa dała się usłyszeć po Polsku od razu człowiek staje się dumniejszy, że to jednak nasi. Pod numerem 3 znajdziemy anglojęzyczną balladę ?Other time? pokuszę się o stwierdzenie (może trochę na wyrost, ale zaryzykuję), że mają talent to pisania ballad. Słuchając tego utworu przychodzi mi do głowy mało patriotyczna myśl, że dla mnie Tomek może śpiewać tylko po angielsku, bo wychodzi mu to rewelacyjnie i jakoś przyjemniej brzmi jego głos. ?Norwegian Wood? – cover Beatlesów, dobrze zagrany i zaśpiewany, jednakże, nie jestem specjalnym zwolennikiem coverów w szczególności na tego typu wydawnictwach. Na koniec Metanoia dorzuciła nam akustyczny bonus ?golden child? w tym momencie ze względu na miłość do gitar akustycznych staje się na tyle subiektywny, że napiszę tyko, że bardzo smaczny bonus.
Każdą EP?kę traktuję, jako wycinek możliwości danego zespołu, tak samo podchodzę do ?Epi?, po której narobiłem sobie jak to się mówi ?smaka? na tą kapelę. Pozostaje nam czekać na debiutancki album, który, mam nadzieję pozwoli nam usłyszeć, jakie pokłady energii drzemią jeszcze w zespole Metanoia a wierzę, że nie małe.
Orchid ?driving with the handbrake on?
W 2006 roku powstał zespół Orchid, jak każdy młody zespół mieli (jak sami piszą) ?przeszeregowania?, ostatecznie 5 osobowy skład (z przewagą 3:2 dla dziewczyn) w 2007 nagrał EP?kę ?Takk!_soundsampler?. Po dwóch latach, w kwietniu 2009 wydają roku swój debiutancki album ?driving with the handbrake on?. Czy warto? Czy ktoś ?ich kupi?? Przekonajmy się!
Na debiucie znajdziemy 12 anglojęzycznych piosenek. Czy już, żadne obiecujące kapele nie chcą śpiewać po polsku? Jak widać na przykładzie Orchid ? na razie nie. Z drugiej strony nie ma im się, co dziwić, niestety u nas taka muzyka nie jest tak popularna jak za granicami kraju, gdzie myślę bez problemu by się już ?wybili?, aczkolwiek Polski naród języków obcych się uczy, więc jak zechce to sięgnie po tą pozycję. Wróćmy jednak do płyty, całość otwiera numer ?I like it?: ładne brzmienie gitar, w tle stage piano, bardzo dobre delikatne wokale. Głos Natalii Fiedorczuk bardzo szybko wpada w ucho i pozostawia po sobie trwały ślad w głowie, na tyle trwały, że bez problemu możemy go potem rozpoznać. Dalej na płycie znajdują się żywe, utrzymane w popowym klimacie ?Mororless?, ?Backseat?, ?Drag?, następnie trafiamy na nieco spokojniejszy numer ?Farewell? lecz zaraz potem wracamy na pierwszy tor wraz ?Tonym Soprano?, ?Babe?, ?Diss?, ?Mess? (mój faworyt na płycie), ?Gay?, ?Fawing dog? oraz zamykającym cały album ?Call to the past? ? numer ostatni aczkolwiek na pewno nie najsłabszy, mało tego jest on bardzo przebojowym ?zamknięciem? debiutu. Płyta generalnie nie zawiera, żadnej typowej ballady, trochę szkoda gdyż takowa na pewno w wykonaniu Orchid brzmiałaby świetnie. Bez problemu każdy z utworów, który możemy usłyszeć na płycie mógłby być singlem promującym. Co możemy usłyszeć na ?Driving with the handbrake on?? Bezkompromisowe gitarowe granie z świetnym głosem na wokalu. Utwory z połamanymi rytmami, nagłymi zmianami tempa. Jest to płyta, na której cały czas coś się dzieje, zespół nie pozwala nam się nudzić przez te niespełna 50minut. Odpowiedzmy, więc na pytanie ?czy warto?? Warto! Ja ich kupuję!
Jeżeli macie dosyć wypieszczonych studyjnie utworów, lubicie surowe brzmienia to warto zapoznać się z tą pozycją płytową. Na pewno dużym plusem jest możliwość zakupu płyty w formacie mp3 na stronie zespołu (orchidtheband.pl), aczkolwiek nigdy nie zastąpi to tej magii trzymania w rękach ładnie wydanej płyty.
Kuba Badach ?Obecny. Tribute to Andrzej Zaucha?
Andrzej Zaucha zapisał się bardzo wyraźnie w historii muzyki. Wyśmienity Polski wokalista, instrumentalista, aktor. Urodzony 12 stycznia 1949r. zmarł tragicznie 10 października 1991r. Listę jego przebojów można by długo wymieniać. Myślę, że płyta poświęcona jego twórczości jest najlepszym dowodem na to, że nie można przejść wobec tej muzyki obojętnie.
Kuba Bada oraz Jacek Piskorz podjęli się jakże trudnego zadania, zaaranżowania na nowo oraz nagrania albumu, który, ma być pamięcią, swego rodzaju hołdem oddanym Andrzejowi Zausze. Zadanie z pewnością trudne i wymagające odpowiedniego wyczucia, aby piosenki brzmiały nowocześnie a zarazem oddawały klimat, który towarzyszył im kilkanaście lat temu. My nie do końca możemy pamiętać jak piosenki Andrzeja Zauchy brzmiały w oryginale, aczkolwiek nasi rodzice pamiętają to doskonale. Czy możliwe jest nagranie płyty, która przypomni ?staremu pokoleniu? piosenki jego młodości a zarazem przyciągnie nowego ? młodego słuchacza? Po przesłuchaniu tej płyty odpowiedź zdecydowanie brzmi ? TAK! Album zawiera 14 utworów, jeżeli miałbym określić styl, w jakim zostały nagrane, określiłbym go mianem jazzowo-soulowym. Na płycie znalazł się doskonały zestaw ballad oraz ?ballado podobny?: ?Bezsenność we dwoje?, ?Wymyśliłem Ciebie?, ?Jak na lotni?, ?C’ est la vie?, ?Bądź moim natchnieniem?, ?Siódmy rok? oraz myślę, że doskonale wszystkim znane ?Byłaś serca biciem?. Doskonałą równowagą jest wybór ?żywych? numerów takich, jak: ?Co jest modne?, Bigbandowy ?Dzień dobry Mr. Blues?, ?Wieczór nad rzeką zdarzeń?, ?Myśmy byli sobie pisani?, ?Zakochani staruszkowie?, ?Leniwy diabeł? oraz bardzo wiosennie brzmiące ?Masz przewrócone w głowie?. Trzeba przyznać, że aranżacje są zrobiony ze smakiem, w niektórych utworach czuć powiew lat 80?, który bardzo pozytywnie wpływa na spójność płyty. Kuba Badach z pewnością stanął na wysokości zadania, słychać, że świetnie czuje się w takich klimatach, piosenki zaśpiewane z feelingiem. Singlem promującym album jest piosenka ?byłaś serca biciem? myślę, że jest to doskonała wizytówka tej płyty, sposób, w jaki Kuba operuje swoim głosem jest niesamowity, wokal płynie na tych dźwiękach.
Ktoś może powiedzieć, że taka płyta to nie dla młodego pokolenia. Myślę, że z takim podejściem sami sobie robimy krzywdę. Jeżeli ktoś sięga po coś więcej niż piosenki ?proste jak budowa cepa?, (choć chyba nieraz nawet cep jest bardziej skomplikowany) to uważam, że powinien zapoznać się z tą pozycją, nawet, jeżeli się nie spodoba to myślę, że rodzice chętnie przyjmą taki prezent.