33-letni wieliczanin poszukiwał pracy. W sierpniu br. zamieścił swoją ofertę w internecie. Po czterech dniach dostał emaila z propozycją pracy za granicą bez wymaganej znajomości języka. Po miesiącu okazało się , że na dane, które poszukujący pracy przesłał do posrednika, zaciągnięto kredyty.
W emailu był numer kontaktowy do rzekomego oferenta. Wieliczanin skontaktował się z nim jeszcze tego samego dnia i usłyszał, że jednym z warunków ubiegania się o pracę jest wypełnienie formularza i dokonanie wpłaty w kwocie 1 zł na wskazany numer rachunku bankowego. Oferta była bardzo atrakcyjna, jak twierdzi zgłaszający – mężczyzna, z którym rozmawiał sprawiał wrażenie wiarygodnego. Stąd też zdecydował się na przyjęcie oferty.
Wypełnił formularz, wpłacił pieniądze. Około połowy września drogą emailową zaczął dopytywać co z jego pracą. W odpowiedzi otrzymał wiadomość o terminach odjazdów busów oraz informację, że umowa o pracę przesłana będzie na adres domowy. Po tym kontakt się urwał. W miniony poniedziałek [ 23 września ] wieliczanin otrzymał dokumenty z dwóch banków, w których znajdowały się umowy zaciągniętych na jego nazwisko kredytów na kwotę prawie 2tys. zł. Wszystko wskazuje na to, że został oszukany a jego dane z formularza ktoś wykorzystał do zawarcia umów kredytowych.