
Fot. Michał Ramus
Po wakacyjnej przerwie ku uciesze melomanów i krytyków powrócił ceniony cykl Opera Rara. Tym razem w Filharmonii Krakowskiej bohaterem wieczoru był kompozytor wciąż w Polsce mało znany ? Jean-Philippe Rameau, którego 250. rocznicę śmierci obchodzimy w tym roku. Usłyszeliśmy ostatnie jego arcydzieło ? Les Boréades (Z rodu Boreasza).
Jean-Philippe Rameau żył na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku; pracował jako organista i kapelmistrz. Swoją pierwszą operę napisał dopiero w wieku 49 lat. Była to tragedia liryczna Samson, która powstała we współpracy z Wolterem. Jednak nigdy jej nie wystawiono ze względu na niechęć środowisk religijnych do osoby Woltera. Początkowo utwory Rameau spotykały się z nieprzychylnym przyjęciem. Były uznawane za zbyt nowoczesne, trudne i hałaśliwe. Po później trwającym kilka lat okresie popularności stopniowo odchodziły w zapomnienie. Działo się tak w przeciwieństwie do uznania dla jego prac teoretycznych. Stały się one podstawą do stworzenia opisu harmoniki funkcyjnej oraz systemu dur-moll i na trwałe weszły do kanonu muzykologii. Renesans twórczości Rameau nastąpił pod koniec dwudziestego wieku, kiedy jego utworami zainteresowali się wybitni dyrygenci młodego pokolenia.
Pięcioaktową tragedię muzyczną mogła przedstawić w Krakowie tylko jedna osoba ? nikt inny, jak tylko słynny Marc Minkowski. Francuski dyrygent brawurowo poprowadził swój znakomity zespół Les Musiciens du Louvre Grenoble oraz chór Aedes. Minkowski przywiózł ze sobą również ośmiu wspaniałych solistów: sopranistki Julie Fuchs i Chloé Briot, tenorów Samuela Bodena i Manuela Nu?ez Camelino, barytonów Jean-Gabriela Saint-Martina, Matthieu Gardona i André Morscha oraz śpiewającego basem Damiena Passa.
Prezentowana w Krakowie wersja koncertowa Les Boréades zabrzmiała w Polsce w pełnej wersji po raz pierwszy. W opartym na micie o Abarisie dziele znalazło się wszystko to, z czego zasłynął Rameau. Tworzył w stylach, formach i gatunkach głęboko osadzonych we francuskiej tradycji, stosując nową instrumentację, pełnię muzycznej kolorystyki i śmiałą harmonię. I doskonale słychać to właśnie w Les Boréades.
Muzyka Rameau dała wiele radości krakowskim melomanom, a jej wykonanie było doskonałe, o czym świadczą kilkuminutowe owacje na stojąco. Po przepełnionym wokalno-instrumentalną magią wieczorze na pewno wielu zakocha się w utworach genialnego Francuza, a październikowa Opera Rara przejdzie do historii jako wyjątkowe wydarzenie.