Czy Tarnopol, jak niektórzy uważają, wziął swą nazwę od rodu magnackiego Tarnowskich ? Podobnie jak Tarnów ? A może jednak Tarnowscy wzięli nazwisko od Tarnowa, a Tarnów od porastającej górę św. Marcina tarniny? Ciekawskich zapraszam do studiowania historii i arcyciekawych dziejów Jana Amora Tarnowskiego, założyciela Tarnopola. Miasto powstało po wojnie litewsko-moskiewskiej, w której mąż ten wsławił się pierwszym w historii wojen ludobójstwem 1400 jeńców wojennych po zdobyciu Staroduba w 1535 roku, bowiem jeńców zwyczajowo wówczas odsprzedawano lub wymieniano. Ponoć za ten czyn otrzymał ziemię, na której zbudował miasto Tarnopol. Tarnów i Tarnopol są dziś miastami partnerskimi, dzieli je niespełna 400 km.
Ale nie o historii, a o smakach regionu tarnopolskiego będzie tu mowa. Chociaż historii nie unikniemy, bo na każdym kroku jest widoczna, a często wiąże się z historią Polski. Polskie rody: Ostrogscy, Zamoyscy, Sobiescy, Potoccy, Wiśniowieccy ? niegdyś byli tu panami ziemi, pałaców, zamków. Dziś zwiedzamy ?Szlak Zamków i Pałaców Tarnopola?, z obiektami w różnym stanie. Jedne z nich są dobrze zachowane, w formie muzeów, jak Zbaraż czy Wiśniowiec, inne w malowniczej ruinie, jak Mikuliniec, Czortków czy Buczacz. W samym Tarnopolu zamek, przebudowany na pałac, stoi w centrum miasta nad zalewem, który jest ozdobą i atrakcją turystyczną.
Zwiedzanie zabytków nie przesłania uciech kulinarnych. Pierwsze skojarzenie smakowe z tarnopolską wyprawą to sało. Ta sprasowana, marynowana lub wędzona słonina uwiedzie każdego, nawet zagorzałych niedowiarków, brzydzących się tłuszczem. Sało jemy wszędzie na wschodnich kresach Polski i za wschodnią granicą, bo rodowód tego specjału jest ruski – od Rusi, może nawet starszy, ogólnosłowiański. Zimne sało, pokrojone w cieniutkie plasterki, nawet wiórki, jest delikatne, aromatyczne i doskonale pasuje ?pod wódeczkę?. Z kiszonym ogórkiem lub kiszonym pomidorem, marynowanym grzybkiem lub czosnkiem. Ukraińska kuchnia to festiwal przystawek, o czym przekonałam się w restauracji ?Ternopilska Knaipa 1540?. Nazwa lokalu nawiązuje do daty założenia miasta, na ścianie widnieje historyczna mapa podziemi miasta z XIX wieku. Poza fantastycznymi przekąskami testujemy zapiekankę z grzybów, duszone ryby, małe bliny i (o zgrozo!) smażone wieprzowe uszy, pokrojone w cienkie paski, nadzwyczaj smakowite.
Restauracja należy do rodziny Demkurów, biznesmenów, społeczników, mecenasów sztuki. Taras Demkura z żoną Iriną stworzyli etno – galerię ?Dziedzictwo? ze zbiorem strojów, przedmiotów, obrazów i ozdób z całego regionu. Uwagę przyciągają zwłaszcza dekoracyjne haftowane czarna nicią koszule w Borszczewa. Do Demkurów należy również Muzeum ekskluzywnych zabytkowych samochodów ?Retro-korteż?, gromadzące prawdziwe perełki motoryzacji. Taras z dumą pokazuje wydany przez siebie album poświęcony Pinzelowi ? genialnemu rzeźbiarzowi tworzącemu w XVII wieku w Buczaczu.
Wspaniałym sałem częstowano nas w Krzemieńcu, w hotelu Panorama. To bardzo dobry obiekt, z własną galerią sztuki, bo szef ma zamiłowania artystyczne. Praca w Bawarii wyrobiła u niego nawyki dobrego gospodarza, co widać na każdym kroku. W dawnym młynie działa piekarnia, jest bilard, sala sportowa i kręgle, sauna, letni ogród, a najnowszy nabytek to zdobiona sala bankietowo-weselna na tysiąc osób ! Obok sała i wędlin zajadamy pyszne mięsiwa z grilla i zupę krem z warzyw. Krzemieniec słynie z kościoła i klasztoru Jezuitów, który mieścił słynne Kolegium, potem Liceum Krzemienieckie, prowadzone przez Tadeusza Czackiego przy pomocy Hugona Kołłątaja. To była kuźnia umysłów polskiej Reformacji, zwana Atenami Wołyńskimi. Jej absolwentami byli m.in. Józef Korzeniowski, Antoni Malczewski, Stanisław Worcell, a najsłynniejszy z nich – Juliusz Słowacki ? ma swoje muzeum w Krzemieńcu, w rodzinnym domu w mieście, za którym tęsknił i które opiewał w strofach swoich wierszy.
W głębi lasu, na uroczysku odnajdujemy bazę turystyczną ?Nad Stripoju?. Tu też degustujemy pyszne sało, a obok niego wspaniałego smażonego karpia, z miejscowego stawu. Stylowe wiejskie domki urządzone są z miejskim komfortem, obok zaplecze sportowe, sauna nad stawem, latem odkryty basen i rowery. To baza wypadowa do ciekawych miejsc w otoczeniu natury, zwłaszcza malowniczych wodospadów. W regionie Tarnopola jest 96 jaskiń, z czego najciekawsze to: Werteba, Kryształowa i Optymistyczna. W pobliżu leśnej bazy leżą ruiny zamków: Czerwonogorodzkiego, Złotego Potoku lub Jazłowca. W Jazłowcu naprzeciw zamku odwiedzamy klasztor sióstr Niepokalanek z grobem Marceliny Darowskiej beatyfikowanej w roku1996 przez papieża Jana Pawła II. Wspomnimy też przyśpiewkę ?Hej, dziewczyny, w górę kiecki, jedzie ułan jazłowiecki?, śpiewaną przez słynny pułk ułanów jazłowieckich.
Żeby dopełnić obrazu tarnopolszczyny, trzeba wspomnieć wizyty w Czortkowie i Buczaczu, To klimatyczne, zabytkowe miasta. Czortków czaruje śladami mocno zaniedbanej, ale stylowej secesji i drewnianą cerkwią z XVI wieku. Restauracja ?U Pana Czartkowskiego? wpisuje się w ten klimat stylowym wnętrzem. Jemy tu nadzwyczaj łagodną , słodkawą zupę z kapusty i zapiekankę z grzybami, a popijamy uzwarem, czyli napojem z suszonych i wędzonych owoców. Wszystko bardzo smaczne. Buczacz, zwany miastem Potockich, to miejsce urodzin noblisty, żydowskiego poety Samuela Agnona. Tu odwiedzamy miejscowy targ w poszukiwaniu ukraińskich Amiszów, zamieszkujących kilka okolicznych wiosek. Poznać ich można po nakryciach głowy, dla których nazywani są ?ołówkami? lub ?kapelusznikami?.
Co jeszcze wspominamy z ukraińskich przysmaków ? Wspaniały barszcz i jego młodszy brat ?barszcziok?, lżejszy i mniej treściwy, a do tego pampuchy z nadzieniem mięsnym. Maleńkie gołąbki polane sosem grzybowym. W regionie odbywa się festiwal gołąbków z konkursem na najmniejsze gołąbki ? w ubiegłym roku laureat liczył sobie ? 6 cm ! Pyszna galaretka z mięsa, taka, jakiej smak pamiętam z dzieciństwa, a obok pielmieni z cieniutkiego ciasta z twardą grudką mielonego mięsa wewnątrz. Powiecie, że kuchnia nie dla wegetarian ? Ależ skądże. Warzywa świeże, w surówkach, ale przede wszystkim kiszone oraz grzyby zajmują dużą część stołu. Kasze, ziemniaki na wiele sposobów, słodkie placuszki, bliny i pierogi, Och, długo by opowiadać, a najlepiej spróbować samemu i już teraz zaplanować przyszłoroczne wakacje w regionie Tarnopola.
Smacznie na tej zielonej Ukrainie!
Fotogaleria – Elżbieta Miczka