Wiadomo, że Białowieża żubrami stoi. Te wielkie zwierzęta, „garbate i kudłate krowy” są magnesem przyciągającym rzesze turystów, choć same niewiele sobie z tego robią, ignorując mistrzów obiektywu strzelających foty, a najchętniej selfie z ich sylwetkami w tle.
Żubry przyciągnęły tu samego wielkiego cara – przedostatniego imperatora rosyjskiego Aleksandra III. Puszcza Białowieska od stuleci służyła polskim władcom do polowań. Aleksander III, który na tronie zasiadał w latach 1881-1894, zmienił własność puszczy z państwowej na prywatną. W kwietniu 1889 powstał pomysł wybudowania tu okazałego, liczącego 120 pokoi pałacu. Car Aleksander III odwiedził Puszczę Białowieską tylko raz. Przebywał w niej, mimo ciężkiego stanu zdrowia, na polowaniu od 21 sierpnia do 3 września 1894 roku – na dwa miesiące przed swoją śmiercią. Jego następca, car Mikołaj II, odwiedził Białowieżę aż sześciokrotnie. Po raz pierwszy – jako następca tronu wraz z ojcem, a następnie regularnie co 3 lata w latach 1897, 1900, 1903 i 1912 wraz z całą rodziną. Dalsze plany pokrzyżował wybuch wojny, w czerwcu 1915 roku car przyjechał sam na jeden dzień. Z korespondencji rodzinnej wiemy, że rodzina carska bardzo ceniła sobie pobyty w Białowieży. Car uwielbiał polowania i spraszał znakomitych gości z innych krajów, by towarzyszyli mu w tym zajęciu. Wspaniały carski pałac uległ zniszczeniu w wyniku pożaru w 1944, a został rozebrany całkiem niedawno, bo w latach sześćdziesiątych XX wieku. Jak wyglądał, możemy zobaczyć na wystawie w siedzibie Białowieskiego Parku Narodowego, przedstawiającej historię monarszej siedziby. Wizerunek zamku jest też ozdobą sali restauracyjnej w hotelu Białowieski.
Powoływanie się na carskie koneksje to doskonała marka lokalna. Nie każde miasto w Polsce w końcu ma w swoją historię wpisaną taki splendor. Nic więc dziwnego, że produkt mleczarni w Hajnówce – pyszny ser o wyrazistym smaku nosi nazwę „carski” !
Carskie klimaty poczujemy najlepiej w kompleksie „Carska” w Białowieży. To niezwykłe miejsce powstało na terenie zabytkowego dworca kolejowego „Białowieża Towarowa” zbudowanego w 1903 roku, bowiem dla potrzeb obsługi przyjazdów cara Mikołaja II powstał kompleks budynków stacji. Obiekt ten szczęśliwie przetrwał czasy I i II wojny światowej i funkcjonował do 1992 obsługując regularne połączenia.
W pięknie odrestaurowanym dworcu kolejowym mieści się restauracja w wykwintna kuchnią. Właściciele, Państwo Katarzyna i Michał Drynkowscy zadbali o najdrobniejsze detale wystroju. Z portretu patrzy sam car, który, omen nomen, zupełnie podobny jest do obecnego właściciela. Pan Michał mówi: Odkryłem bowiem, że wśród mieszkańców Białowieży car wcale nie był postrzegany jako ciemiężyciel. Wręcz przeciwnie, oni czekali na jego przyjazdy. On im bowiem dawał pracę, wybudował im cerkiew, elektrownię. W każdej z białowieskich rodzin znalazł się ktoś, kto pracował dla cara, bez względu na to, czy była to praca w pałacu, w stajni przy koniach, czy też przy wyrębie drzewa w puszczy.
Budynek restauracji stoi tuż przy peronie, a w stojącym na torze składzie pociągu znajdziemy zabytkowe wagony, przerobione na luksusowe pokoje hotelowe.
Ale najpiękniejszy apartament mieści się na wieży ciśnień, po pokonaniu wielu metalowych schodów. Po prostu bajka!
Zabudowa Białowieży ciągnie się wokół głównej ulicy, zabudowanej niewielkimi drewnianymi domami. Niektóre z nich, z drewnianą snycerka okienną, charakterystyczna dla regionu, to prawdziwe dzieła sztuki.
Nie trzeba daleko stamtąd odchodzić, by spożyć posiłek w towarzystwie żubra! Otóż restauracja „Polana Żubra”, serwująca smaczną regionalną kuchnię ma w zanadrzu właśnie taką atrakcję. Zwłaszcza w porze śniadaniowej goście mają szansę napotkać legendarne zwierzęta wychodzące z lasu na wprost nakrytych stolików. A nawet jeśli nie ma żubrów, warto posmakować domowego jedzenia. Zjedzona tam zupa krem z buraków i babka ziemniaczana na trwałe wpisała się w moje kulinarne wspomnienia. Właścicielki, pani Iza Kuczyńska wraz z mamą prowadzą też Biuro Dyliżans w Białymstoku, które oferuje atrakcje turystyczne w tej części Podlasia. A atrakcji nie brakuje: są warunki, by organizować spływy, trasy rowerowe, przejazdy drezyną, bryczki i kuligi.
Kuchnia Podlasia powstała w tyglu kulturowym, pod wpływem kuchni sąsiadów ze wschodu, kuchni wiejskiej i żydowskiej. To temat rozległy i wielobarwny. Mnie zachwycił tort marcinek, który, jak przekonałam się podczas warsztatów w restauracji Starówka w Hajnówce, sporządza się z kilkudziesięciu cieniutkich placków przekładanych masą z bitej śmietany.
Wspaniałego marcinka zaserwowano nam w Borysówce – drewnianej wiosce edukacyjnej, gdzie narrację lokalnej tradycji snuje się wokół drewnianej zabudowy, a motorem działań jest pan Mirosław Maciejuk z żoną.
Inna wioska edukacyjna to Lipiny, ta z kolei ogłosiła się stolicą ziemniaka, a panie z stowarzyszenia Krynica specjalizują się w całej gamie potraw ziemniaczanych na zimno i ciepło, w historii ziemniaka i jego obecności w literaturze.
Inna tradycyjna potrawa, o rodowodzie białoruskim, to „busłane łapy”, czyli bocianie łapy. Piekło się je tradycyjnie wiosną, w okresie Wielkanocy, kiedy bociany powracały do gniazd. Ten przysmak – pyszne drożdżowe bułeczki – miałam szczęście przyrządzać wspólnie z pasjonatami kuchni regionalnej w Kleszczelach.
A skoro już mowa o białoruskiej kuchni na Podlasiu, to możemy uczyć się jej od samego mistrza Jana, w zajeździe „U Jana” w Dubiczach Cerkiewnych, Czego tu nie ma: marynowane i wędzone sało, zupa szczi, potem hryczuny, hałuszki, Wereszczaki, draniki, syrniczki, a na końcu racuchy z konfiturą. Wszystko takie pyszne, a dodatkowo okraszone z serca płynącymi opowieściami szefa kuchni.
Nie ustępuje mu stylowa restauracja w „Bojarskim Gościńcu” w Narewce, na skraju Puszczy Białowieskiej. W klimatycznym zajeździe podaje się dania kuchni regionalnej. Obiekt urządzono w starych zabudowaniach dworskich, w zakolu rzeczki Narewki ze spływami kajakowymi.
Kuchnię białowieską uzupełniają naturalne zioła i przyprawy – tu nie sposób nie wspomnieć o firmie Runo z Hajnówki. Jej działalność wywodzi się z tradycji Ziemi Podlaskiej i polega na pozyskiwaniu i przetwarzaniu surowców zielarskich pochodzących z czystych ekologicznie terenów. Potwierdzeniem ekologicznej jakości surowca są stosowne certyfikaty EKO. Herbatki, zioła i przyprawy z Runa są dostępne w sklepach w całej Polsce i w sklepiku internetowym firmy.
Nie mająca konkurencji Piekarnia „Podolszyńscy” to rodzinna firma z tradycjami. Chleb wypieka się metodami tradycyjnymi, w użyciu są stare maszyny wymagające ręcznej pracy, co zapewnia smak pieczywa i ciast „jak za dawnych lat”.
Ta część Podlasia, czyli powiat hajnowski, posiada bogate tradycje i to przekłada się na jego atrakcyjność dla amatorów niezwykłych podróży. Niezwykłych – bo w czasie i przestrzeni. No i podróży kulinarnych, których dostarczy nam ta kraina, żubrami słynąca, z carską przeszłością i teraźniejszością wypełnioną działaniami pasjonatów. Punkt informacji turystycznej w Hajnówce zaopatrzony we wszelkie materiały pomoże w zaplanowaniu pobytu.
Pobyt w tym regionie ma swój urok o każdej porze roku, a szczególnie dobrym momentem na wybranie się w tę część Podlasia może być odbywający się co roku w maju festiwal „Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej”, organizowany w przepięknym Soborze św. Trójcy w Hajnówce.
Zdjęcia – Elżbieta Tomczyk-Miczka